Szwajcaria

Artykuł Wspinaczka Lagginhorn (4010 m)

Nie bierz tego z lampą błyskową

Ona napisała 27 artykuły i obserwuje go / ją 10 podróżnicy
Wspinaczka Lagginhorn (4010 m)
Wstawiony: 06.07.2018
© gigaplaces.com
Byli tam:

Do Lagginhorn wzdłuż South Ridge lub South Ridge; trudność AD (III / IV). Piękna i eksponowana wspinaczka z wysokiej jakości granitu w Wallis w Szwajcarii. Domki Hohsaas i Weismiesshütte. Burza pod szczytem, grad i śnieg, dookoła ładunki elektrostatyczne. Chwila rozpaczy. Niezapomniane przeżycie, które wyszło dobrze. Począwszy od lipca 2018 r.

Aklimatyzacja do Jegihorn

Wspinaczka o wielu długościach na wzgórzu Ježibabí hora

Rano, po wieczornym przyjeździe do Saas-Grund, udaliśmy się na górę. W sumie było nas ośmioro, a naszą bazą był obóz w Saas-Grund, przy okazji pełen Czechów, właściwie całe Wallis jest trochę pełne Czechów. Tego pierwszego wieczoru spotkaliśmy grupę Viktora Kořízka, która wybrała się na znaną „Spaghetti trasę”; dla niewtajemniczonych: to lider gór i jego udana wędrówka przez główne grzbiety Monte Rosa. Ale wracając do naszej grupy i naszych planów, nie były one małe – trzy cztery tysiące: Lagginhorn, Lendspitze i Nadelhorn.

Góra Jezebabi
Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Góra Jezebabi

To lekka wspinaczka, maksymalna trudność 5– na ścieżce zwanej Alpendurst (tak, będziecie tam spragnieni, ścieżka skierowana jest na południe), jest doskonale odblokowana za pomocą nitów (niektórzy z pewnością powiedzieliby „przytłoczony”); 14 długości. Ferrata prowadzi również na górę, jeśli zobaczysz długi most linowy z kolejki linowej z Saas-Grund / Kreuzboden do Hohsaas, to ona, nie martw się, dzieci też tam chodzą. Ze szczytu schodzisz normalnie po kamiennym gruzie, a jeśli zdążysz to zrobić przed czwartą, możesz wsiąść do kolejki linowej na stacji pośredniej Kreuzboden i oszczędzić stopy w górę lub w dół.

Pomiń strumień

Jeśli chcesz iść do Jezebab, pomiń strumień. Kilkakrotnie przeskakiwaliśmy strumień w pobliżu Weissmieshütte, jest on częścią wszystkich ścieżek zejściowych i ryczy na cały obszar. Są też dwie kładki, ale nie zawsze je uderzasz.

Pomiń strumień
Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Ze słońcem za plecami

Wspinając się na Jegihorn masz cały czas na plecach słońce, które opiera się o Ciebie z lewej strony. Ciągle spoglądasz w lewo, ponieważ nad Saas-Fee znajduje się grupa czterech tysięcy osób. W oddali za Allalinhorn i Strahlhorn można nawet rozpoznać Monteros, w tym Dufourspitze. Wspomniana ferrata na Jegihornie prowadzi na prawo od ścieżki wspinaczkowej po drugiej stronie góry, nie jest widoczna z trybun.

Ze słońcem za plecami
Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com
Na szczycie Jegihorn (3206 m)
Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Na szczycie Jegihorn (3206 m)

Nie lubię krzyża, raczej rozciągam łydki, a nogi ściskane przez wspinaczy strasznie bolą. Najlepsza książka zniknęła.

Wyjątkowy widok z góry

Zestaw 4000 ponad Saas-Fee: Allalinhorn (daleko po lewej; za nim wznosi się ostry grzbiet Rimpfischhorn), Alphubel (śnieżna zatoka ukryta za krzyżem), Taschhorn, Dom (ukryta w chmurach), Lendzpitze i Nadelhorn (dwa kły połączone siodłem).

Wyjątkowy widok z góry
Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Lagginhorn wzdłuż South Ridge (Südgrat)

Kiedy nie ma czasu na robienie zdjęć przy górnym krzyżyku

Śpimy w chatce Hohsaas za trzy tysiące metrów, budzik o 3:15. O czwartej stoimy przed chatą, jest nas sześciu, jeden z nas nie ma reflektora. To w ogóle nie ma znaczenia, wkrótce zaświta, że później będzie duży problem, oczywiście w ogóle nam to nie przychodzi do głowy, planujemy zdążyć na kolejkę o 16:00. Idziemy szczęśliwie, najpierw wspinając się na przełęcz Lagginjoch na skale nad chatą, a potem dłuższy odcinek po śniegu, o szóstej rano jesteśmy pod granią i wspinamy się na skałę.

Wejście na kalenicę

Po lewej stronie nie ma szczytu, mniej więcej pierwszą trzecią drogi widać na zdjęciu. Wspinanie się po śniegu przebiega bezproblemowo, podobnie jak wspinaczka na skałę.

Wejście na kalenicę
Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com
Północny grzbiet Weismiess
Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Północny grzbiet Weismiess

Grzbiet Lagginhorn płynnie przechodzi w grzbiet Weismiess w siodle Lagginjoch. Wschodzi słońce, piękny dzień nadający się do podboju czterech tysięcy gór w Wallis.

Widok z grzbietu Lagginhorn w kierunku północno-wschodnim
Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Widok z grzbietu Lagginhorn w kierunku północno-wschodnim

Grzebień nie jest odblokowany, po drodze są tylko trzy miejsca, w których znajdziesz stałą pętlę. Skała jest bardzo wytrzymała, a jednocześnie solidna (granit). Stosujemy klasyczne metody ciągłego zabezpieczania, sznurek w szczeliny, rzucamy kamieniami, czasem zabezpieczamy się własną pętlą, około dwa razy też przyjacielem.

VHT to nie wspinaczka skałkowa

VHT to nie wspinaczka, czy też turystyka alpejska nie ma wiele wspólnego ze wspinaczką sportową na zabezpieczonych trasach i warto o tym pamiętać. Nie przydarzy Ci się, że jakoś nas uspokoisz i będziesz chodzić zbyt wolno. Grań Lagginhorn kusi, jest sporo trudniejszych przejść i nikt nie chce spaść. Konieczne jest jednak poszukiwanie rezerw w lepszej pracy z liną (nie przy zabezpieczaniu) oraz w usprawnieniu tzw. Mocowania ciągłego. Użyj więcej pół łodzi (pętla pół łodzi), ponieważ pozwala ona na przesuwanie liny w przód iw tył, a nie na spuszczanie krótkich odcinków itp. Zrobiliśmy też trochę więcej zdjęć i rozmawialiśmy, zwłaszcza gdy sześć osób idzie razem i dalej czekają na nim cięższe odcinki wspinaczkowe, czas opóźnienia całej grupy sumuje się, a góra taka jak Lagginhorn tego nie wybacza. O jedenastej rano jesteśmy dopiero w połowie grzbietu i chcieliśmy być na szczycie. Później śledzenie z zegarka pokazało, że znaleźliśmy w sumie około sześciu kilometrów wzdłuż grani (nie porównując z odległością na mapie), nie wiem, jak bardzo można temu zegarkowi ufać, ale coś mówi.

W drugiej połowie drogi do krzyża
Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

W drugiej połowie drogi do krzyża

Przełożyliśmy szczyt na szóstą wieczorem. Nie wydawało nam się to takie straszne, biorąc pod uwagę, że mielibyśmy wtedy „tylko” normalnego na dole i zobaczylibyśmy ich przed dziesiątą. Z pewnością była też odpowiedzialność zbiorowa, to znaczy, gdyby wszyscy byli tam dla siebie, być może uważniej przestudiowałby czas i zastanowił się, czy wezwanie helikoptera nie jest właściwe, jako całkowicie adekwatne rozwiązanie tej sytuacji. W tym momencie była to ostatnia chwila, kiedy można było wezwać helikopter. Jak się później dowiedzieliśmy, na Matterhorn przyleciał tego dnia również po Czechów, nazywając go ciekawie – przez liberecką straż pożarną byli wtedy znacznie niżej niż my.

Co to za błędy?

To nie są błędy, to brzęczy, odpowiadam i od jakiegoś czasu wiem, że wszystko jest nie tak, jest statyczne. Zaczyna się burza. Miała przyjść później. Jest szósta wieczorem, a my jesteśmy pod kamienną wieżą, z której schodzi się na około dwadzieścia metrów, szczyt już widać, ale została co najmniej godzina. Jeszcze nie pada, ale powietrze jest dosłownie naładowane napięciem, kosztuje nas włosy. Dzwonimy pod numer 112 (tak, miał być 144, czyli numer służby górskiej, jest też trochę głupi na cztery tysiące), jednak i tak nikt nam nie przyśle helikoptera, nie leci śmigłowiec ratowniczy do burzy iw nocy. Spodziewamy się, że mogą nam doradzić inną ścieżkę zejścia. Kilkanaście metrów od nas stawiamy czekany, rozważamy opcje, ale nie mamy ich zbyt wiele, nie ma miejsca na biwak i nawet nie jesteśmy do tego przygotowani. Po pierwsze, nie możesz w ogóle zadzwonić. Za drugim razem zostajemy przyjęci przez pracownika liniowego, który nie mówi po angielsku, a kiedy podamy mu lokalizację, grają muzykę … Potem nas tasują, kilka razy wypada i zaczynają nas bić gradem … Wreszcie mamy górskiego przywódcę na uchu. W tej chwili Radek jest gotowy do zejścia po linie do miejsca, w którym wydaje się, że moglibyśmy normalnie przejść. Niestety przewodnik mówi nam, że musimy zrobić dokładnie to, co wygląda na najbardziej niebezpieczne, a czego w ogóle nie chcemy – idąc na szczyt, nie ma innego wyjścia. „A kolega, który chce zejść po linie, niech o tym zapomni” – dodaje – „nie wyjdziesz stamtąd, zejdź po linie z wieży na półkę skalną i idź dalej, krąg zjazdów jest kilka metrów dalej ty – tak, tam, co pokazuje inny (Karol) ”. Później dowiedzieliśmy się, że patrzył na nas z Saas-Fee w tym momencie przez lornetkę, a także obserwowali nas przewodnicy z chaty Weissmiesshutte, gdzie kończy się normalna droga. Leje jak puszka, pioruny świszczą wokół naszych głów, to tylko kwestia czasu, przechodzi przez głowę każdego z nas. Ale wszyscy zachowywali się świetnie, bez paniki, skupieni do przodu, jesteśmy jak fretki. Po zjechaniu na wieżę szybko pokonaliśmy strome pole śnieżne, aż w końcu nadszedł ostatni odcinek grani, sto metrów do górnego krzyża, przed chwilą pękł. Rzucam się na skały na koty jak tygrys, za mną na sznurku Honzy, oboje już poczuliśmy słabsze wstrząsy elektryczne, cała skała iskrzy. Bezpośrednio pod krzyżem wystaje ogromny piorunochron, ale w końcu jesteśmy na górze i zaczynamy schodzić do normalnego, wreszcie po prostu śniegu! Nie bierz tego głównie z piorunami, na resztę wyprawy stało się to żartem. Oczywiście nikt nie zrobił zdjęcia przy krzyżu. Ścieżka normalna lub normalna ma trudności PD, dość strome zbocze, zjeżdżamy jak najszybciej, na szczęście ślady są widoczne. Po chwili zaczyna się ciemność i to my mamy tylko jedną czołówkę. Pod nami widzimy w oddali światło Karla i Radka, a gdy z czasem pojawią się nad nami światła Aleša i Moniki, mówimy, że prawdopodobnie przeżyjemy. Spadła ogromna ilość śniegu i nadal lało, burza powoli ustała. O dziesiątej wieczorem jesteśmy pół kilometra poniżej szczytu, niestety dochodzimy do skał, na których nie widać żadnych śladów. Prędkość gwałtownie spada, gdy kontrolujemy trasę na mapie za pomocą lokalizacji. Jesteśmy już wyczerpani i zmarznięci, zawsze uciekam, a potem odwracam się i lśnię w drodze do Honzy, która też zgubiła jednego kota w skałach. Skały są nieskończone, już mamy pełne zęby. Pod nami nagle zobaczymy trzy światła wznoszące się ku nam, co da nam ostatnią siłę. Guidi z Weismieshütte jest naprzeciwko nas. Dostajemy herbatę iz jednym z nich wyruszamy w drogę do domku, pozostali dwaj idą naprzeciw Aleša i Moniki. Ich światła zatrzymały się nadal strasznie wysoko; później dowiedzieliśmy się, że się pochowali. Ta historia dobiega końca, że był szczęśliwy. Monika i Aleš przyjechali do domku o szóstej rano, około wpół do trzeciej. Nasze czekany zostały opuszczone dwa dni później, gdy szły z klientami południowym grzbietem. Pogoda w całym Wallis pogorszyła się jeszcze przez kilka dni, więc resztę czasu spędziliśmy relaksując się, wspinając się sportowo w dolinie Saas-Fee, a także wspinając się na Allalinhorn, łatwy 4000-metrowy pociąg dostępny ze stacji metra Mittel-Allalin. Jesteśmy w drodze do domu w Czechach i bardzo się z tego cieszymy.

Panorama na koniec

Zauważyłem, że dość często jako pierwsi wspinali się na wzgórza duchowymi, nie tylko normalnymi, ale i wspinaczkowymi drogami. Podobnie w przypadku grupy Weismiess, pastor saksoński został pierwszym na szczytach gór. Można się zastanawiać, czy to głównie dlatego, że nikt inny nie miał środków, czasu, a przecież nie miał specjalnej motywacji, a duchowni patrzyli tam głównie w ekstazie, czy z innej inspiracji. Szczyty i tak są inspirujące.

Panorama na koniec
Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com
Oklaskuj autora artykułu!
Udostępnij to:

Artykuły w pobliżu

Dystans 3 km
Grzbiet Weissmies SE

Grzbiet Weissmies SE

Dystans 11 km
Nadelhorn, Allalinhorn, Feechopf, Jegihorn

Nadelhorn, Allalinhorn, Feechopf, Jegihorn

Dystans 13 km
Wejście do domu (4545 m nad poziomem morza)

Wejście do domu (4545 m nad poziomem morza)

Dystans 15 km
Podejście do Alphubel

Podejście do Alphubel

Dystans 15 km
Wejście na Dom Festigratem

Wejście na Dom Festigratem

Dystans 17 km
Podejście na Rimpfischhorn (4199 m n.p.m.)

Podejście na Rimpfischhorn (4199 m n.p.m.)

Dystans 17 km
Konstrukcja allalinowa

Konstrukcja allalinowa

Dystans 18 km
Täschalp 2214 m npm

Täschalp 2214 m npm

Dystans 22 km
Ścieżka nad jeziorem

Ścieżka nad jeziorem

Praktyczne informacje

Dzięki!

Czy byłeś tam? Napisz recenzję tego miejsca

Już ocenione 0 podróżnicy

Czy byłeś tam? Napisz recenzję tego miejsca

Musisz być zalogowany, aby opublikować recenzję lub