Wspinaczka wielowyciągowa

Liczący 3000 lat obiekt Patteriol położony jest 15 km na południowy zachód od St. Anton. Jest to raczej niegościnny szczyt, na który nie gromadzą się turyści. Dzieje się tak dlatego, że z jednej strony nie ma tam kolejki linowej, a z drugiej nawet normalna trasa ma charakter wspinaczkowy podwójny. Na górze jest krzyż, to wszystko. Udaliśmy się tam 25-wyciągową trasą wspinaczkową opisaną na serwerze Bergsteigen.
Na rowerach i górskiej łące
Droga do wejścia na pokład nie jest już zupełnie banalna, można albo zacząć od schroniska Konstanzer Hütte, w którym spędzicie wcześniej noc, albo od Św. Anton.
Jest to około 3 km pod górę od domku, od kościoła św. Antoniego 15 km. Droga jest zamknięta dla samochodów, najlepiej pokonać ją rowerem, ale należy się liczyć z przewyższeniem wynoszącym 700 metrów. Wyruszyliśmy z ul. Antona bez problemu o 7 rano, gdybyśmy wiedzieli, co nas czeka, wyjechalibyśmy wcześniej.
Rowery zostawiliśmy na czerwonym szlaku pieszym przy znaku ze strzałką skierowaną w górę. Strzałka prowadziła na stromą łąkę pełną mokrej trawy i azalii. Pomysł, aby nasze buty były suche, trwał około dziesięciu minut. Zgodnie z opisem czekało nas 400 metrów wspinaczki po górskiej łące, która była dość śliska. Mgła otaczała nas i kiedy w końcu wyjrzało słońce, zobaczyliśmy pod nami dziurę we mgle i skałę, która powoli zaczęła się wznosić nad nami.


Wspinaczka po skale
Zaczynamy asekurację przynajmniej połową liny, szukamy topo w telefonie komórkowym, ale nie dotarliśmy do początku wielodługości. Niestety znaleźliśmy trochę głupie miejsce i trawers nas nie ominął, na szczycie znaleźliśmy się dopiero na czwartym odcinku, gdzie odkryliśmy pierwszą podstawkę.

Wspinaczka jest łatwa, ale długa i z widokami
Mamy w sumie 12 długości do przejścia na szczyt. U niektórych nie zostajemy długo i w zasadzie jedziemy oboje, ale podróż trwa dość długo. Czasem też ciężko jest znaleźć inne stoisko. Cieszymy się z pobranych współrzędnych gpx, bez nich nie byłoby to możliwe i można by się zgubić w skale.

Stopy w drabinkach
Wyruszyliśmy w ciężkich butach, a raczej w butach wspinaczkowych, stopniowo przesiadając się na buty wspinaczkowe, w końcu człowiek jest pewniejszy, większość odcinków ma stopień trudności 2–3, najtrudniejsze miejsce oznaczone jest jako 4+.

Nordostgrat
Tutaj powoli dochodzimy do grani, po której pozostaje jeszcze 13 długości. Jest południe, o tej godzinie planowaliśmy wstać. Szereg innych zdjęć znajduje się na iPhonie, który wylądował gdzieś na północnej ścianie. Cały czas nas pali słońce, bo pierwszy odcinek wspinamy się południową ścianą, a potem już wszędzie jest słońce. Zawsze się cieszymy, gdy znajdziemy nit czy śrubkę, to znaczy, że mamy się dobrze. W boksach są zwykle dwie, najczęściej jedna na długości 45 m, biorąc pod uwagę, że mamy dwie trójprzewodowe połówki (półliny) – całkiem inteligentnie założyliśmy, że to nam wystarczy na tak łatwą wyprawę i będziemy większość drogi przejedziemy bez asekuracji – cieszymy się, gdy odnajdziemy drania.
Na szczycie o szóstej wieczorem
Na górze nic nie ma, wejście na górę zajęło nam 10 godzin. Gdybym na górze wiedziała, co nas jeszcze czeka na zejściu, pewnie zaczęłabym płakać. Pierwsze sygnały pojawiły się, gdy szukaliśmy ścieżki w dół – jak wynika z pobranego gpx, nie tylko my tu błąkaliśmy. Krótko mówiąc, to wspinaczka podwójna w dół – czyli o ile się nie zgubicie… W tym roku w górach w lecie jest zaskakująco dużo śniegu, który również zalegał w rynsztokach, co oczywiście nam się wydawało przejść, więc ostrożnie schodziliśmy blisko nich, czasem szło lepiej, czasem gorzej, zawsze cieszyliśmy się z nowo odnalezionego kamiennego człowieka.


Pierwsza w nocy w cywilizacji
Gpx pobrany z bergsteigen.com , który śledziliśmy, pokazuje 20 km od chaty do chaty, co odpowiada, myślę, że cóż, znaleźliśmy i przeszliśmy około 14 km. Na rowerach byliśmy chwilę po jedenastej wieczorem, a przed nami jeszcze podróż do St. Anton, ktoś rano powiedział, że czołówki powinniśmy trzymać w plecakach, choć oczywiście jest to kompletna bzdura.
Matterhorn pod Verwallem
Paralotnia wyznacza zdobytą górę, którą nazywają Matterhorn i strażnikiem Verwall. Na tę wyprawę potrzebne jest morale, dobra pogoda i wystarczająca ilość czasu.
