Jak podróżować z dziećmi lub po torze terenowym z wózkiem
Po prostu idziesz na krótki spacer z wózkiem i nie zauważasz, że dawno powinieneś się odwrócić.
Ivan Do - obóz nad jeziorem Czarnym
W drodze do Albanii najpierw zatrzymaliśmy się w Durmitor w Czarnogórze. Durmitor to wapienne pasmo górskie na północy Czarnogóry, najwyższa góra Bobotov kuk ma 2523 metry. Środkowa część gór z głębokimi kanionami rzek Tara, Draga i Sušica została uznana za park narodowy od 1952 roku. Na kilka dni obóz Ivan Do stał się naszym domem. Jest to mały przyjemny kemping tuż pod górami, niedaleko Žabljaka.
Czarne jezioro
Rano idziemy na spacer po jeziorze Czarnym. Ścieżka początkowo prowadzi przez las, idealna na rodzinny wypad z dziećmi. Za chwilę dochodzimy do górskiego jeziora. Na brzegu jest mała plaża, kusi nas do kąpieli. Jak zwykle Gabča i ja zdejmujemy buty i wpadamy do wody. Woda jest pięknie zimna. Nieco dalej widać, jak głęboki, zielono-niebieski kolor sugeruje.
Tutaj nadal pasuje do wózka
Chlapiemy się, Tomek robi zdjęcia i wesoło krzyczy w wózku. Ale on nie chce zmoczyć stóp. Poruszamy się boso. Piaszczysta ścieżka zamienia się w kamienisty las i zakładamy buty. W poprzek drogi pojawia się coraz więcej kamieni i korzeni, teraz prowadzi ona przez las, a pod nami jest przepaść z zapierającą dech w piersiach zieloną głębią.
Droga przez lasy wokół jeziora
Pavlínka jedzie szczęśliwie. Gratulacje dla naszego trójkołowego motocykla terenowego. Ten wózek poradzi sobie ze wszystkim. Jednak podróż przynosi nam kolejną niespodziankę. Zmienia się w zamszową ścieżkę. Ale nadal jedziemy. Nieco dalej Tomek musi kilkakrotnie przenosić wózek po ogromnych głazach lub po odsłoniętych korzeniach drzew. Nie chcemy wracać. Mamy nadzieję, że nadal będzie lepiej.
Schody
Ale kawałek dalej natrafiamy na coś, czego w ogóle się nie spodziewaliśmy iz czym nasz wózek sobie nie radzi. Ogromne kamienne schody, na szczycie znajdują się nawet stalowe liny do mocowania. Stoimy pod tym horrorem i nie możemy się doczekać z niedowierzaniem. Prowadzimy kilku francuskich turystów, których chwilę wcześniej wyprzedziliśmy. Niemowlę chwyta wózek i pomaga Tomkowi wnieść Pavlínka na górę. Biorę torbę z aparatem, torbę i Gabčę i staram się nie patrzeć, jak ta dwójka walczy z wózkiem na tych kamiennych schodach. Głęboko zielona woda pod nami nie wygląda już pięknie, szmaragdowo, ale raczej mrocznie groźnie.
Schody po raz drugi
Tak, to są wspomniane kamienne schody. Zdjęcie pochodzi z wakacji trzy lata później. Wózek z wózka już go ukończył na swój sposób. W tej drugiej próbie nie rozumiemy, jak sobie z tym poradziliśmy.
Czy ty też to widzisz?
Tak, dokładnie na zdjęciu jest zdjęcie, na którym mogliśmy przeprawić się po wyschniętej wodzie (niezmoczonym kółkiem z wózka) na drugą stronę i omijalibyśmy ślady kozic. Czarne Jezioro składa się z dwóch jezior, Dużego i Małego. Są połączone tylko wąskim przepływem. Karmi je wodospad Celine, zwłaszcza podczas wiosennych roztopów.
Idziemy dalej
To już koniec. Normalna leśna droga trwa dalej. Dochodzimy do skrzyżowania. Już jest dla nas jasne, dlaczego ta droga nie pasuje do tej na mapie. Za Czarnym Jeziorem jest kolejne, Małe Jezioro. Chodziliśmy wokół niego. Między dwoma jeziorami prowadzi szeroka, piaszczysta ścieżka i gdybyśmy nią poszli, nie musielibyśmy w ogóle doświadczać tego wózka w terenie.
Pożegnalne zdjęcie
Siedzimy na ławce na brzegu, ciesząc się widokiem na jezioro i góry nad nim. Przepakowuję Pavlínka i daję dzieciom przekąskę. Obejdziemy Jezioro Czarne od drugiej strony. Robimy zdjęcia ogromnemu robotowi złożonemu z części silnika samochodowego i jedziemy dalej do Žabljaka. Kiedy byliśmy tu później, tego wielkiego robota już tu nie było.