Kanion Portes de l´Enfer

Trochę tajemniczego kanionu

Ona napisała 22 artykuły i obserwuje go / ją 2 podróżnicy
Wstawiony: 29.01.2018
© gigaplaces.com

W tłumaczeniu kanion ten nazywany jest „Bramą do piekła”. Na pewno nie spotkasz tu tłumów turystów, a jeśli piekło ma wyglądać tak jak to miejsce, to grzesznicy nie muszą się martwić o swoją przyszłość.

Kanion Portes de l´Enfer

Kanion bram piekła

Le Canyon des Portes de l´Enfer nie był w pierwszym planie mojej wizyty w Kanadzie. Ale potem szukałem sposobu na przerwanie 700-kilometrowej podróży z Quebec City do Moncton w Nowym Brunszwiku, żebyśmy nie siedzieli w samochodzie przez cały dzień. Zazwyczaj nie ma możliwości znalezienia atrakcji turystycznych do zobaczenia na mapach Kanady, więc wypróbowałem serwer mapy.cz, gdzie w wersji turystycznej można natknąć się na ślady atrakcji (w Kanadzie, która nie posiada zamków, zamki są głównie naturalne zabytki) i znalazłem ten kanion. Przyjazd w okolice jest nieco trudniejszy do zorientowania, z autostrady nr 20 w kierunku wschodnim w pobliżu miejscowości Rimouski skręcamy w prawo w drogę nr 232, którą jedziemy przez około 13 kilometrów. Tutaj trzeba uważać, tylko jeden mały drogowskaz wskazuje na wodospady. Ponownie skręcamy w prawo, mijamy miejscowość Saint Narccisse de Rimouski i jedziemy dalej przez kolejne 8 kilometrów do chaty, która jest centrum informacyjnym okolicy. Przypominam, że droga powoli zmienia się w utwardzoną kamienistą drogę, na której ograniczenie prędkości do 70 km / h można traktować jako zabawę. W domku płacimy opłatę około 14 CAD i podatki za wejście do parku i otrzymujemy ulotkę z mapą (po francusku, bo inaczej jesteśmy w Quebecu). Informator poleci nam również, abyśmy najpierw udali się na drugi parking i przeszli obwody w północnej części, a następnie wrócili i przeszli okrążenie przy wodospadzie Grand Sault. Wsiadamy do samochodu i jedziemy po naprawdę nierównej drodze pełnej wybojów. Tutaj też ograniczenie prędkości to 50 km / h, moja Kia i ja z wypożyczalni mamy połowę prędkości na obrotomierzu i modlę się żeby auto nie zostało uszkodzone. Po pięciu kilometrach wysiadamy na drugim parkingu. Ponieważ wciąż czekamy na metę 450 km, wybieramy opcję trasy skróconej okrążeniem o długości 2,3 km (mimo to w ulotce jest napisane 1,5 godziny marszu). Czasem idziemy chodnikiem na poddaszu, czasem kamienistą ścieżką, tu i ówdzie zatrzymujemy się przy tablicy ścieżki dydaktycznej przeznaczonej specjalnie dla dzieci, a na trasie jest kilka altan z widokiem na rzekę Rimouski, na której wiedza niższa niż dotychczas. Po pół kilometra dochodzimy do kładki, która przecina na wysokości 63 metrów nad rzeką na drugą stronę kanionu (podobno jest to najwyższa kładka w prowincji Quebec). Przejście przez lekko zwisającą kładkę jest w porządku, nawet jeśli lekko się kołysze. Po drugiej stronie kanionu znajduje się rysunkowa wieża widokowa, ale z powodzeniem zastępuje ją altana. Po udokumentowaniu wracamy przez kładkę i kierujemy się w stronę strumienia Grand Macpés. Stąd schodzimy do rzeki, która zapewni 300 stopni, o których wszędzie jesteśmy ostrzegani. Powoli schodzimy wyżej wspomnianym strumieniem, który na skalistej powierzchni tworzy takie małe wodospady, aż zatrzymamy się na brzegu rzeki. Spojrzawszy w górę, widzimy kładkę dla pieszych wyginającą się łukiem 63 metry wyżej. Znowu czeka na nas 300 stopni, tym razem w górę. Po ich pokonaniu jesteśmy na zakręcie, kontynuacja zabierze nas do Chute Chaud, ciepłego wodospadu, ale przedłuży naszą podróż o godzinę, co nam nie odpowiadało. Wracamy więc ścieżką oznaczoną jako Raccourci (jak wtedy przetłumaczyłem to akronim) i za Sentier du Portage (co powinno oznaczać ścieżkę do przewożenia kajaków) wracamy na parking. Po 2 kilometrach zatrzymujemy się na P1, a więc miejsce na parking. Tu infrastruktura jest lepsza, jest chata, obóz, stoły piknikowe, restauracja, bo jest koniec września, nic tu już nie działa, więc musimy zadowolić się własnymi zapasami. Tak naprawdę czeka nas tu tylko kilometrowa chodnik, który prowadzi nas do widoków Chute Grand Sault, czyli dużego wodospadu. Wracamy na parking wokół obozu. Wzmocnij się jeszcze bardziej w podróży przy dźwiękach wiecznie spadającej wody i wyrusz w dalszą eksplorację. Zdecydowanie ta brama do piekła jest całkiem przyjemna i warta zobaczenia.

Kładka nad kanionem

Ten, kto się boi, nie może iść dalej. Poziom rzeki jest dokładnie 63 metry pod nami

Autor: Petr Klauda © gigaplaces.com
Autor: Petr Klauda © gigaplaces.com

Widok na kanion

Jak dotąd jesteśmy prawie 70 metrów nad rzeką Rimouski. Ale za kilka minut będziemy na jego brzegu

Autor: Petr Klauda © gigaplaces.com

Kładka widziana z rzeki

Po zejściu 300 stopni mamy nad głową kładkę

Autor: Petr Klauda © gigaplaces.com

Wejście na ścieżkę logowania

Poruszając się po kanadyjskiej prowincji Quebec, trzeba znać język francuski, a przynajmniej oszacować jego znaczenie.

Wróć na szlak nad kanionem

224, 225, 226… to są schody, kiedy tam będę?

Autor: Petr Klauda © gigaplaces.com
Oklaskuj autora artykułu!
Udostępnij to:

Artykuły w pobliżu