Drogą lądową w porze monsunowej
W sprzyjających warunkach klimatycznych podróż tę można obsłużyć autobusem z rezerwacją na 1 dzień. Ale to pora monsunowa i otrzymujemy informację, że po drodze jest kilka osuwisk. Możemy mieć tylko nadzieję, że poszczególne połączenia jakoś się połączą i będziemy mogli ładnie się między nimi przemieszczać. Tak, mamy bilet z Jomsom do Pokhary, ale strajk personelu naziemnego na lotnisku Pokhara przekroczył budżet.
Pod Marphou
Nasz autobus odjeżdża o siódmej rano. Nie wiem, czy to ten, któremu wczoraj poradzili sobie z młotkiem, ale cieszymy się, że w to wpadliśmy. Stoi i siada w alejce. Na 189 centymetrach muszę coś zrobić, żeby gdzieś się wcisnąć. Poza Marphą krajobraz się zmienia. Nagle jest dużo zieleni, wilgoci i czasem wodospadu.
Nilgiri
Okoliczne wysokie góry czasami wyłaniają się zza rozdartych chmur. Żegnamy się z Nilgiri.
Przerwa w hotelu Cascade View
Autobus zatacza się nad przepaścią rzeki Kali Gandaki. Nagle hamują i wszyscy wybiegają. Ruszamy też z naszymi plecakami około pół kilometra pieszo. Występuje osuwisko. Ale Nepalczycy bardzo dobrze zarządzają logistyką. Po jednej turze pojawia się kolejny autobus. Ponownie wszyscy dosłownie się zaangażujemy. Zabiera nas do hotelu Cascade View, gdzie mamy coś do jedzenia.
Czekam na połączenie
Następna podróż jest jak kserokopiarka: zatłoczony autobus, kołyszący się, piszczący hamulec i skrzypiący, Bóg wie co. Znowu się zatrzymujemy. Wszyscy wybiegają. Nie mamy pojęcia, gdzie jesteśmy, ale wszystko robimy tak, jak lokalnie.
Dworzec autobusowy
Tym razem ruch chodzenia jest dłuższy. Wspinamy się ze wzgórza i opuszczamy dolinę zniszczoną drogą głęboko pod nami. Po stromym zejściu jesteśmy na miejscu. Jest kilka autobusów, a także dwa samochody terenowe. W końcu, po ostrym uzgodnieniu ceny, trafiamy do jednego z nich. Mamy inny środek transportu tylko dla siebie.
Sok jabłkowy
To przypływ adrenaliny. Musimy oddać hołd lokalnym kierowcom. Okoliczny krajobraz jest zupełnie inny, niż byliśmy przyzwyczajeni w Upper Mustang.
Droga
Błotnista droga niesie ze sobą wiele niespodzianek. Czasami wszyscy pasażerowie muszą wysiąść z autobusu, a kierowca sam próbuje pokonać problematyczny odcinek. Inny transport, w tym nasz teren, kosztuje i mamy ciekawy teatr.
Beni
Nasz kierowca jest świetny. Przewożę nas bezpiecznie do Beni. Stamtąd droga prowadzi do Pokhary i gonimy ostatni autobus. Możemy to wszystko zrobić w jeden dzień. Sława nepalskiej logistyki i monsunu. I to już koniec naszej wędrówki pięknym Mustangiem.
Artykuły w pobliżu
Artykuł: Wędruj wokół Annapurny
Jeśli chcesz poznać praktycznie wszystkie rodzaje krajobrazu Nepalu podczas jednego długiego marszu, wystarczy, że wybierzesz się… Kontynuuj czytanie