Crossing Totes Gebirge z dziećmi

Czterodniowa wędrówka alpejska

Ona napisała 27 artykuły i obserwuje go / ją 10 podróżnicy
Wstawiony: 30.07.2018
© gigaplaces.com

Ukończ trawers Martwych Gór, wspinając się na najwyższą górę Grosser Priel. Doświadczenie dla trzech chłopców (11, 8, 8) i jednej dziewczynki (10). Zakwaterowanie w domkach Welserhütte, Prielschutzhaus, Pühringerhütte. Kąpiel w jeziorze Elmsee i wiele miłych reakcji na wyprawę. Koniec lipca 2018 r.

Wszystkie góry

Byłem już w Martwych Górach, są one stosunkowo dostępne z Czech (4,5 godziny jazdy samochodem z Pragi). W zeszłym roku przyszło mi do głowy, aby przekroczyć to pasmo górskie z dziećmi, kiedy sam go ukończyłem. Podstawą planu było zaparkowanie jednego samochodu do mety do Almsee i poprowadzenie trasy w kierunku mniejszego wzniesienia. A więc dwa samochody, czworo dzieci, dwie mamy. Dzieci poradziły sobie z całym przejściem z przeglądem, ale to prawda, że są to dzieci przyzwyczajone do chodzenia i wspinaczki. Drugą połowę drogi przeszedłem sam z chłopakami, bo Hanka zmoczyła kolano.

Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Dzień 1: Almtalerhaus - Welserhütte

7 km, przewyższenie 1000 m

Wcześnie rano wyjazd z Czech i na miejscu „box“ z samochodami (jedzie około 40 minut; na starcie i na mecie można bez problemu zaparkować na kilka dni). Almtalerhaus to pub, tuż obok zaczyna się podróż. Dzieci dostały zupę i zanim zdążyły się wykąpać w potoku, ruszyliśmy. Z parkingu kieruj się wzdłuż potoku, po około godzinie dotrzesz do kolejki linowej zasilającej na Welserhütte, a stamtąd ścieżka wije się malowniczo w górę. Po zakończeniu wzrostu idziesz z gruzem i kamieniami zabezpieczonymi łańcuchami. Chłopcy na samym początku narzucili takie tempo, że w naturalny sposób podzieliliśmy się na dwie grupy i tak zostało. Byliśmy w domku dwie godziny wcześniej niż planowałem, wspinaczka zajęła nam trzy godziny.

Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Droga do Welserhütte

Piękna pogoda trwała całe popołudnie przez całe cztery dni, właściwie całe przejście zakończyliśmy w szortach i koszulce.

Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Welserhütte

Nowoczesna chata na wysokości 1700 m. W tle siodło, z którego można się wspinać na Grosser Priel. Zakwaterowanie w klasycznych lagerach lub mniejszych salach dla 8 – 10 osób. Masz zniżkę w Alpeverein, ale spodziewaj się, że wydasz na jedzenie i napoje, generalnie dobrze jest nie przeliczać w schroniskach alpejskich. W nocy obudził nas nieoczekiwany incydent, jedenastoletni syn spadł z pryczy, na szczęście nic mu się nie stało.

Dzień 2: Welserhütte - Grosser Priel - Prielschutzhaus

8 km, 700 mw górę, 1100 mw dół

Dwie i pół godziny wspinaczki z Welserhütte na najwyższą górę Martwych Gór. Na ostatnim odcinku drogi na szczyt dość odsłonięty grzbiet z ładnymi widokami. Zejście do Prielschutzhaus oznacza zejście z tysiąca metrów, dość stromo. W wyższych partiach ścieżkę zabezpiecza lokówka (do trzymania), za nią gruz i kamienie, krótkie pola śnieżne, od około 1700 roku tylko przyjemna leśna ścieżka do chaty. Zejście na dół zajęło nam około trzech i pół godziny, byliśmy w domku około drugiej. Dziewczyny przyszły wieczorem, Hanka z bólem kolana, wygląda na to, że nie może z tym iść. Zaczęliśmy zajmować się możliwościami. Prawdopodobny scenariusz na poranek: Hanka spotka się w Hinterstoder i spróbuje jakoś dostać się do auta, co ze względu na odległość i możliwość transportu będzie nie lada kłopotem, przejście z dziećmi zakończę zgodnie z planem.

Powyżej Welserhütte

Piątkowy poranek. Wspinamy się na Grosser Priel.

Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com
Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Powyżej Welserhütte

Wspinamy się na Grosser Priel. Jedna drabina i kilka klocków do trzymania. Na szczyt prowadzi normalna z drugiej strony (ta, po której zeszliśmy), a także ferrata (stopień trudności D). Ferrata biegnie wzdłuż masywu skalnego dość stromo – system drabinek na przemian z długimi trawersami, częściowo w nawisie, jest dość długi (2100 m), słońce cały czas opiera się o plecy podczas wspinaczki. Nie zabierałbym dzieci na ferratę, z jednej strony jest to wymagające na rękach, z drugiej strony w wielu miejscach nie docierałyby do klatki.

Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Grosser Priel - 2515 m

Konieczne jest zrobienie zdjęcia krzyża. Dobry występ, panowie.

Dzień 3: Prielschutzhaus - Pühringerhütte

12 km, 750 mw górę, 400 mw dół

Z dnia na dzień kolano się nie oczyściło, Hanka złapała „taksówkę”, po prostu do niego przyjechała. W końcu Adélka nie chciała opuścić matki, podobno także dlatego, że chłopcom nie starczyłaby, skoro trochę znam tę młodą damę, jestem przekonany, że jest dokładnie odwrotnie, ale decyzję zostawiliśmy jej . Więc tylko ja i chłopcy przechodzimy drugą połowę drogi. W zeszłym roku poszedłem tą zmianą w przeciwnym kierunku, daje to człowiekowi zupełnie inny komfort w decydowaniu, kiedy zna drogę. Wspinamy się na siodło między Brotfall i Spitzmauer przyjemną ścieżką klęcząc, a następnie wspinamy się długim trawersem przez płaskowyż, po równinach wapiennych, małych skał i kamieni. Nieskończony księżycowy krajobraz. Całkowita długość dzisiejszej trasy to około dwanaście kilometrów, co w trudnym terenie górskim to całkiem sporo. Żaden z chłopców ani razu nie narzekał, ustawili swoje zwykłe tempo górskich odrzutowców. Ścieżka jest doskonale oznakowana i czasami wystaje z niej bukiet kwiatów. Przechodzisz przez Hohe Kogel (2070 m) i Rote Kogel, gdzie zaczyna się już roślinność i klęczenie. Jest strome zejście, około 300 metrów nad poziomem morza, a niedaleko chaty, ostatni kilometr prowadzi ścieżką przez łąkę pełną kwiatów. Mówi się, że nasza reputacja wyprzedza nas w domkach, dowiedzieliśmy się od dwóch grup, które spotkaliśmy po drodze. Uznane spojrzenia i miłe słowa. Będziesz naprawdę zadowolony, zwłaszcza gdy trzeciego dnia głowa jak balon od sposobu, w jaki chłopcy nie zamykają ust. Najstarszy jedenastolatek toczy się do niego w taki sposób, że w końcu załadowałem na plecy wszystkie jego i mojego brata rzeczy, trochę to pomogło. O drugiej jesteśmy w domku, domek wychodzi na taras i ściska mi rękę na powitanie. Pijemy lemoniadę z chłopakami i kierujemy się prosto nad jezioro Elmsee. Mamy całe popołudnie na odpoczynek. W tych domkach mają karty dla dzieci i wino dla mam. Potrafisz dobrze robić zdjęcia i pisać artykuł na swoim telefonie komórkowym, nie ma znaczenia, że zajmuje to czas, bo nie masz nic innego do roboty. Chłopcy strasznie krzyczą na karty, nadszedł nowy przypływ energii. Że usiadłbym obok mnie?

Zobacz siodło

Spitzmauer (po lewej) i Brotfall (po prawej). To jest droga z Prielschutzhaus do płaskowyżu Dead Mountains i do Pühringerhütte. Jest to około 600 metrów od Prielschutzhaus.

Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com
Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Spitzmauer - 2446 m, druga najwyższa góra w Górach Martwych

I tak mam je przede mną. Są tutaj naprawdę wzorowe.

Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Siodło w Spitzmauer

Wspiął się na wysokość dwóch tysięcy metrów. Wzrost zniknął. Płaskowyż przed nami.

Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Przemierz płaskowyż

Chłopcy są naprawdę szybcy, nie mogę robić zdjęć, najstarszy jest już załadowany do plecaka, żeby nie uciekał.

Przyjazd do Pühringerhütte

Chata widoczna jest dopiero w ostatniej chwili, ze skał nad nią można się tylko domyślać, gdzie się znajduje. Jest sobota, dziś będą tu pełne.

Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Elmsee w Pühringerhütte

Pomyślałem, że umieściłem tutaj przyzwoite zdjęcie jeziora z otaczającą florą, ale to jest lepsze. Woda w jeziorze jest dość zimna.

Autor: Markéta Fibigerová © gigaplaces.com

Dzień 4: Puhringerhutte - Almsee

10 km, 1000 mw dół

Zejście trwające cztery i pół godziny. Chłopcy wstali bez mrugnięcia okiem zaraz po szóstej, szybko się spakowali, a ja bardzo chciałbym znowu wyruszyć. Hemenex na śniadanie. Pamiętam patelnie, na których nam go przynieśli, sprzed pięciu lat. Przy śniadaniu mówię o tym, co to znaczy mokra skała, bo w nocy mocno padało, więc „nie będziemy się ścigać, szczególnie na drabinkach i klatce …“ Byłem zaskoczony, jak źle pamiętałem ile tych drabin było tam w końcu (co najmniej dziesięć), sporo zabezpieczonych miejsc. Chłopcy bardzo się starali, koordynując się nawet na drabinach. Mgła szybko uniosła się z doliny i zaczął się kolejny parny dzień. Dochodzimy do drogi nad jezioro, skąd naprzeciw nas idą Hanka i Adelka. Wycieczka się skończyła, myślę, że się udało.

Oklaskuj autora artykułu!
Udostępnij to:

Artykuły w pobliżu